go o to podejrzewać. Hadżi idzie na przebój, gdy trzeba spełnić czyn odwagi. Niedźwiedzie tutaj w Szar Daghu! Ktoby to pomyślał? Halefie, bądźcie tacy dobrzy i opowiedzcie mi tę przygodę!
Hadżi nie omieszkał posłuchać wezwania. Opowiadanie sprawiało mu największą przyjemność, zwłaszcza gdy chodziło o czyn, w którym on sam brał udział. Rozpoczął swoim zwykłym sposobem:
— Tak, panie, trafiliśmy niedźwiedzia i uśmierciliśmy olbrzyma Szar Daghu. Ślady jego były jak u słonia, a wielkość jego mogła wprawić w drżenie wszystkie ludy ziemskie. Mimoto wbiła mu się kula w pierś, a nasz nóż przeciął mu życie. Nie będzie już jeść końskiego mięsa, ani łechtać sobie podniebienia deserem z malin. Upiekliśmy jego łapy i zjedliśmy prawie lewą stronę jego siedzenia. Jak się to stało, że wymazaliśmy go ze spisu życia ziemskiego, o tem dowiesz się, aby ci ta połowa łapy, którą jeszcze mamy, lepiej smakowała.
Jak wiadomo umieli się Lindsay i Halef porozuzumiewać mimo obustronnych braków w znajomości języków. Lord uzbierał sobie zapas wyrazów arabskich i tureckich a Halef starał się, ile mógł, podczas naszego współżycia z Lindsayem pochwytać słowa angielskie i wyryć je sobie w pamięci. Do tego ja, o ile nie było mówić o czem innem, opowiadałem małemu o naszych krajach. Zajmował się tem bardzo z miłości do mnie. Musiałem mu objaśniać rzeczy niezrozumiałe i nazywać je wyrazami mego języka ojczystego, a on usiłował sobie to zapamiętać. W ten sposób pozyskał dobry zapas wyrazów niemieckich i postanowił teraz koniecznie zużytkować te, w jego mniemaniu ogromne, wiadomości. To też z radością podchwycił nadarzającą się do tego sposobność.
Jego opowiadanie na pół tureckie, na pół zaś arabskie, naszpikowane było gęsto określeniami niemieckiemi i angielskiemi. Tych drugich używał bardzo często, nie troszcząc się o to, czy były właściwe, czy nie. Wytworzyło to mieszaninę, którą się w duchu ubawiłem. Lord
Strona:Karol May - Szut.djvu/277
Ta strona została skorygowana.
— 253 —