Strona:Karol May - Szut.djvu/278

Ta strona została skorygowana.
—   254   —

jednak przysłuchiwał się poważnie, wtrącając od czasu do czasu jakieś pytanie, ilekroć Halef wskutek zbyt odważnego korzystania ze swych wiadomości stawał się niezrozumiałym. Zresztą żywa giestykulacya uzupełniała i rozjaśniała opowiadanie.
Tymczasem przyprowadzili Osko i Omar nasze konie i urządziliśmy rożen, na którym przygotowaliśmy do jedzenia resztki niedźwiedzia. Zresztą Halef oddał prawdzie należną jej cześć. Jakkolwiek bowiem rolę swoją w polowaniu na niedźwiedzia przedstawił w świetle bardzo jaskrawem, to jednak stwierdził, że nie żyłby już teraz, gdybym ja w odpowiednim czasie nie przyszedł był mu z nożem na pomoc.
Podczas jego opowiadania warto było widzieć grę twarzy lorda. Miał on zwyczaj, jeśli go coś zajmowało, nie odwracać oka od mówiącego i naśladować jego ruchy twarzy. To czynił także teraz. Na jego obliczu powtórzyła się jak najdokładniej gra twarzy Halefa. Jego oczy, brwi, duży nos i szerokie usta znajdowały się w ruchu nieustannym, a ruch ten z powodu szczególnej budowy twarzy i kontrastu z minami Halefa wywoływał skutek niezmiernie pocieszny.
— Well! — rzekł, gdy Halef skończył. — Dobrzeście to zrobili, kochany hadżi! Wydaje mi się wprawdzie, że popełniliście przy tem pewne niewłaściwości, ale nie baliście się — to pewne. Szkoda, że nie byłem przy tem! Mnie się coś takiego nie trafi! Gdy się zabieram do jakiego czynu bohaterskiego, wmiesza się zawsze coś, co mi w tem przeszkodzi.
— Tak — skinąłem głową — zdarza się nawet, że was przy tem schwytają i zamkną w karaule. Jakiż to czyn bohaterski skłonił was do przybycia na łeb na szyję do Albanii?
— Hm! już dawno spodziewałem się takiego pytania. Wiedziałem, że się wkońcu będę musiał wyspowiadać. Bądźcie przekonani, że przyjechałem tu tylko z miłości i przyjaźni ku wam.
— Wzrusza mnie to głęboko. Przyjaźń, gotowa dać