Strona:Karol May - Szut.djvu/285

Ta strona została skorygowana.
—   261   —

— Well! Wobec tego boksujemy się! Powstańcie, sir! Dam wam głupca w żołądek, że polecicie z tej doliny na pustynię Gobi! Ja, lord Dawid Lindsay, głupiec?
— Siedźcieno, sir! — odparłem spokojnie. — Ja was tak nie nazywam, powiedziałem tylko, że on was za takiego uważa.
— Skąd o tem wiecie?
— Tak sobie myślę.
— Tak! Ale ja z was te myśli wypędzę, sir! To wszystko jedno, czy sami nazwiecie mnie głupcem, czy powiecie, że ktoś drugi tak mówi. Wstawajcie! Kto ma odwagę mnie obrażać, ten musi mieć ją także do boksowania się ze mną. Dam wam tak w żołądek, że wyskoczy wam temi nieposkromionemi ustami!
— Dobrze, ja stanę, sir! Ale nie teraz, dopiero po skończeniu naszej rozmowy.
— Nie czekam tak długo!
— Jeżeli prędzej nie stanę, będziecie musieli zaczekać. Poszkapiliście się okropnie, za to powinniście dostać order. Pojechaliście do Skutari, aby ostrzec Galingré’go przed Hamdem el Amazat, a zamiast tego pobudziliście Hamda el Amazat, do ostrożności przed nami. Zdążaliście do Antiwari, aby nam pomóc w odwróceniu niebezpieczeństw, a uczyniliście wszystko, co było można, aby oddać nas w ręce wrogów. Tak, wy sami prosto wleźliście w pułapkę, nie przeczuwając niczego. Nic dziwnego, że się z was teraz śmieją. Jeśli sądzicie, że uważają was za cud rozumu, to was nie pojmuję.
Te słowa wzmogły jeszcze gniew jego. Zacisnął pięści, zrobił szeroki rozkrok przedemną i zawołał:
— Na to się wobec mnie odważacie, wy master, wy mister, wy sir, wy... wy mosieh? No, dalej! Zaczyna się boksowanie! Palnę was raz tak, że szczerby z was polecą, jak z garnka glinianego!
— Jeszcze tylko trochę cierpliwości, sir! Czy nie domyśliliście się, że ten, którego ostrzegliście, był właśnie tym, przed którym chcieliście ostrzec?