Gdy towarzysze dowiedzieli się, o co chodzi, zgodził się Osko na wykonanie egzekucyi. Położył fez na kamieniu, a na nim cienką warstwę ziemi. Na to nakładziono chróstu i podpalono. Dzięki temu doszły kamień, czapka i ziemia do potrzebnego stopnia ciepłoty. W pobliżu ściekała woda ze skały do małej kałuży, w której fez, po ciepłym zabiegu, poddano leczeniu wodą. Potem wziął lord napowrót ochronę godności głowy, poczem puściliśmy się w dalszą drogę. Na takie epizody należy być przygotowanym na Wschodzie, nawet gdy się jest lordem z Oldengland.
Jechaliśmy dalej. Po jakimś czasie zostały na boku góry, które ciągnęły się po prawej stronie, otwierając swobodny widok na wschód, natomiast po lewej towarzyszyły nam w dalszym ciągu. Od prawej strony zdala ujrzeliśmy zbliżającego się ku nam jeźdźca. On nas zobaczył równocześnie, ponieważ między nami a nim teren był równy. Dostrzegliśmy też, że tak zwrócił konia, iż musiał się z nami spotkać. Znalazłszy się koło nas, pozdrowił nas uprzejmie, a my podziękowaliśmy mu tak samo. Miał przysadkowatą postać i uczciwe, otwarte oblicze, które mogło łatwo wzbudzić zaufanie do niego.
— Chcemy się dostać do Rugowej — rzekłem do niego. — Czy to jeszcze daleko?
— Jeszcze z pół godziny, panie — odpowiedział. — Dojedziecie zaraz do spływu Drin; brzegiem prowadzi gościniec. Wy tutaj obcy widocznie; ja jestem stamtąd. Czy pozwolicie sobie towarzyszyć?
— Bardzo chętnie. Ponieważ nie znamy tych okolic, przeto radzi będziemy, jeśli nam udzielisz pewnych wskazówek.