Strona:Karol May - Szut.djvu/37

Ta strona została skorygowana.
—   21   —

— Widzisz co, zihdi? — spytał Omar.
— Tak — odrzekłem z cicha. — Hadżi leży związany na ziemi, właśnie go przesłuchują. Chodźcie tu! Pomożecie mi i wetkniecie do środka lufy, skoro tylko okiennicę rozwalę. Musi ona pójść w drzazgi w jednej chwili, żeby nie mieli czasu zrobić co Halefowi, zanim go obronimy.
Zacząłem nadsłuchiwać.
— A skąd ty wiedziałeś, że jesteśmy tutaj? — pytał Manach el Barsza.
— Suef sam to powiedział — odrzekł Halef.
Nie widziałem wymienionego, ale w tej chwili wszedł on z lewej strony. Był może przedtem w sypialni.
— Psie, nie kłam! — wrzasnął i kopnął Halefa nogą.
— Milcz i nie przerywaj! — odrzekł Halef. — Czy