Strona:Karol May - Szut.djvu/395

Ta strona została skorygowana.
—   367   —

skoczyć. Musiałby uciekać pomiędzy stajnie na dziedziniec, aby wyjść bramą. To była, jak mi się zdawało, jedyna droga, a tam oprócz surowej straży Skipetarów stał także Halef, a on prędzejby zastrzelił Szuta, niż przepuścił przez bramę.
Lecz i ludzie z Rugowej tam oczekiwali. Gdyby się ujęli za Persem, to byłaby nas nie minęła ciężka przeprawa.
Te myśli latały mi po głowie, kiedy lufą popychałem skutecznie pomocników Szuta. Jestem pewien, że czuli to dotkliwie jeszcze po miesiącach. Wtem wierzgnął koń z lewej strony. Podrzucone wysoko kopyto nie uderzyło mnie wprawdzie całym rozmachem, przesunęło mi się jednak po plecach tak silnie, że upadłem na ziemię.
Zerwałem się, by pośpieszyć dalej, kiedy za mną zabrzmiał wyraźny głos Halefa:
— Zihdi, co jest, co się dzieje? Słyszałem strzały twego rewolweru i krzyki. Powiedz, co to było!
Uciekający zniknęli byli właśnie za tylnemi drzwiami, a ja, Lindsay i Galingré skoczyliśmy za nimi. Halef nie widział ich już, tylko mnie.
— Napadnięto na nas — odrzekłem co prędzej. — Szut znowu wolny. Wpędzę go tobie w ręce. Wybierz tu sobie najlepszego konia i stratuj Szuta, skoro go tylko zauważysz. Prędko, prędko! Nie mogę się zatrzymywać, bo zacznie się walka, a to byłoby dla nas niebezpieczne.
Poleciałem przez tylne drzwi na wązkie miejsce pomiędzy murami. Domyślałem się słusznie: gnani przez nas opryszkowie przygotowali się już do obrony.
— Na nich, sir! — — zawołałem po angielsku do lorda. — Nie pozwólmy im stanąć!
Lindsay krzyknął i z podniesionemi rękami rzucił się w sam środek nieprzyjaciół. Potem ja się wmieszałem, a Galingré zachowywał się wprost jak bohater. Prześladowani znowu zaczęli uciekać, my pędziliśmy za nimi najpierw wzdłuż stajni oznaczonej liczbą 5, a potem 6. Szuta i pierwszych nie było widać.