Strona:Karol May - Szut.djvu/398

Ta strona została skorygowana.
—   370   —

— Przecież musisz przeciwko niemu wystąpić jako oskarżyciel lub świadek!
— Znajdą się inni. Mogę to wogóle wam pozostawić. Wiecie, że Pers jest Szutem, gdyż przyznał się do tego w waszej obecności. Do was teraz należy ukarać go, gdy powróci. A jeśli wy tego nie zrobicie, to podejmie się tego Stojko.
— Ja to zrobię z pewnością — rzekł wymieniony. — Skoro się tylko pokaże, nie ujdzie mi.
— Ja nie będę czekał tak długo — zauważył jego bratanek. — Effendi chce go pochwycić, a my będziemy mu towarzyszyli.
— O tem jeszcze pomówimy — odrzekłem. — Teraz chodźcie ze mną do jazłyku.
Tam kazałem szafkę zdjąć z żelaznych haków, na których wisiała. Za nią było rzeczywiście wgłębienie w murze, cokolwiek mniejsze od szafki, a w niem wszystko, co zabrano Anglikowi i Galingré’mu. Owoce dawniejszych grabieży schowano już na innem miejscu. Zadowolniłem się tym wynikiem. Lord chrząkał z radości, ujrzawszy nawet kapelusz, a Galingré cieszył się pieniędzmi, które już trzymał w ręku.
Następnie przeszliśmy się po stajniach, w których stały konie wszelakich gatunków, maści i ceny. Najlepsze trzymane były w stajni, która przypierała do kantoru. Jeszcze gdy z Szutem tam wszedłem, ujrzałem wspaniałego gniadosza. Halef miał widocznie podobny smak, gdyż mimo pośpiechu, z jakim się to stać musiało, wybrał sobie właśnie jego. Równie cennego konia wyszukałem dla Galingré’go i dla Anglika. Należało się zaopatrzyć w jak najlepsze konie.
Stojko wyprowadził także na dziedziniec kilka wspaniałych sztuk. Kiaja starał się oczywiście nie dopuścić do tego, lecz Skipetar huknął na niego:
— Milcz! Czyż te wszystkie konie mogą mi wynagrodzić śmierć syna? Wiem, że wy podzielicie się własnością Szuta, jeśli nie wróci. Powinni więc dostać coś także ci, którzy przez niego szkodę ponieśli. Zresztą jesteście