Strona:Karol May - Szut.djvu/400

Ta strona została skorygowana.
—   372   —

— Czas nagli. Trzeba koniecznie Szuta schwytać na nowo. On musiał tu wszystko na razie porzucić, aby tylko życie ocalić. W tej chwili jest ubogi, niema pieniędzy; aby je zdobyć, pojedzie naprzeciwko Hamda el Amazat, prowadzącego rodzinę Galingré’go. Jeśli mu się uda przywłaszczyć sobie to, co wiozą z sobą, będzie znowu bogaty, powróci tu i wszystkiemu zaprzeczy, bo mnie i towarzyszy nie będzie, a innych świadków zdoła już jakoś usunąć sobie z drogi. Wobec tutejszych stosunków nie uważam za niemożliwe, że potrafi wzbudzić u ludzi przekonanie o swej niewinności.
— Na miłość Boga! — zawołał Galingré. — Moja żona, córka i zięć znajdują się w największem niebezpieczeństwie. Panie, nie zatrzymuj się! Musimy zaraz wyruszyć, zaraz!
— Cierpliwości! — upomniałem. — Przedewszystkiem należy się dowiedzieć, dokąd prowadzi droga, którą się udał.
— To ja mogę powiedzieć — odrzekł Ranko. — Znam jego zamiar. Krewni tego pana przybywają ze Skutari, a droga stamtąd idzie przez Skalę, Gori, Pachę, Spassę, a w końcu Rugowę. Z Pachy zwraca się na północ do Spassy, a potem znowu na południowy wschód do Rugowej. Opisuje więc ogromny kąt, a Szut wie o tem. Nie pojedzie wcale do Spassy, lecz wprost na zachód do Pachy. Droga tam nie utorowana i bardzo licha, ale tamtędy unika się owego kąta i zamiast siedmiu godzin jedzie się do Pachy połowę tego czasu. Postanowił więc z pewnością wyprzedzić nas znacznie.
— Czyżby się spodziewał, że będziemy go ścigali. Bardzo możliwe. Wobec tego obierzemy tę samą drogę. Jest nadzieja, że znajdziemy tu kogoś, kto się podejmie zadania przewodnika.
— Nie potrzebujemy go wcale. Ja sam znam dobrze drogę. Przedewszystkiem idzie o schwytanie Szuta. Pojedziemy wszyscy z tobą, a potem wrócimy policzyć się z węglarzem i jego towarzyszami.
— To ci odradzam, bo czekają na was z utęsknie-