— Effendi — zawołał, opuszczając na siodło ręce razem z gazetą — jak się to dostało do twoich rąk?
— Powiedz najpierw, czy twój bratanek Paweł był żonaty.
— Ożenił się na krótko przedtem, a młoda żona umarła ze zmartwienia po jego zniknięciu.
— Jak się nazywała z domu? Czy imię i nazwisko zaczynało się od liter E. P.?
— Tak, panie, tak! Nazywała się Emilia Pouillet. Skąd znasz jej inicyały?
— Nie mogła chyba być tak starą, jak wynika z daty, wyrytej na wewnętrznej stronie pierścionka.
Zdjąłem z małego palca pierścień, znaleziony ongiś na ręce zmarłego i podałem go Francuzowi. Zobaczywszy na nim datę 15 juillet 1830, rzekł szybko, jak gdyby nie mógł tchu złapać:
— Pierścionek ślubny Pawła, zaginionego Pawła! To nie ulega wątpliwości.
— Ale jak się to zgadza z datą 1830 r.?
— To ślubny pierścionek jego teściowej, Emilii Palangeur z domu. Ponieważ początkowe litery rodowego nazwiska matki były te same, przeto nosiła córka jej pierścionek, oczywiście z pietyzmu, a nie z oszczędności. Ale, effendi, powiedz, w jaki sposób doszedłeś do tego pierścionka.
— W bardzo prosty. Znalazłem go na Saharze wśród okropnych okoliczności. Twój brat zginął z ręki ormiańskiego kupca, a bratanek Paweł wpadł na trop mordercy i ruszył za nim przez pustynię. Tam się zetknęli, ale bratanka zabito i ograbiono. Wkrótce potem byłem na tem miejscu i przypadkowo ujrzałem zwłoki. Zdjąłem pierścionek trupowi z palca, oraz zabrałem gazety, które nieopodal leżały. Morderca nie zauważył pierścienia, a papiery wyrzucił jako bezwartościowe.
— Mój Boże, mój Boże! Nareszcie wyjaśnia mi się ta sprawa, ale jak! Czy nie ścigałeś zabójcy?
— Owszem, spotkałem się z nim nawet na szocie, gdzie przejeżdżaliśmy po okropnej solnej skorupie je-
Strona:Karol May - Szut.djvu/405
Ta strona została skorygowana.
— 377 —