— Z którego kraju?
— Z Hindistanu[1], który leży z tamtej strony Persyi.
— Czemu tam nie został? Poco jeździ po naszym kraju?
— Aby sobie żonę wyszukać.
— Żonę? — spytał Manach el Barsza, ale nie tonem zdumienia, lecz z miną, jaką robi się u nas przy okrzyku: „aha!“
Oświadczenie hadżego nie wydało się tym ludziom bynajmniej niewiarygodnem. Setki bajek wschodnich opowiadają o bogatym królewiczu, który nieznany nikomu jeździ po kraju, aby sobie wybrać najpiękniejszą z najpiękniejszych na żoną. Musi ona oczywiście być córką nędzarzy. Ten wypadek mógł także tutaj zachodzić.
— Czemu jednak szuka właśnie tu, w kraju Skipetarów? — brzmiało następne pytanie.
— Ponieważ tu są najpiękniejsze dziewczęta; oprócz tego śniło mu się, że tu znajdzie kwiat swego haremu.
— Niech się więc o nią stara! Ale dlaczego o nas się troszczy?
Halefa, mimo niebezpiecznego położenia, korciły dowcipy. Odrzekł jednak poważnie:
— O was? Ani mu się śni. Idzie mu tylko o Mibareka.
— O ile?
— Ponieważ widział we śnie ojca tej najpiękniejszej i miasto, w którem on mieszka. Tem miastem jest Ostromdża, a ojcem Mibarek. Czemuż on ucieka przed moim panem? Niechaj mu da swoją córkę, a zdobędzie sobie wielką władzę jako kain ata[2] najbogatszego indyjskiego księcia.
Z przyległej izby zabrzmiał chrapliwy głos rannego:
— Milcz, suki synu! Ja nie miałem córki nigdy