Strona:Karol May - Szut.djvu/429

Ta strona została skorygowana.
—   401   —

zawołała starsza. — Ufaliśmy Amazatowi bez zastrzeżeń, a Szuta zachowanie się wobec nas dowodziło, że mamy do czynienia z najlepszym i najusłużniejszym człowiekiem. Wielka to łaska Boża, że przybyliście nam w ostatniej chwili na pomoc!
— Tak, zawdzięczamy tym ludziom wiele, bardzo wiele! — potwierdził mąż. — Ocalili nas wszystkich od śmierci, a mnie wyswobodzili z ohydnej niewoli. Odzyskaliśmy znaczną część mego majątku, a to co wy wieziecie, czyli całe nasze mienie, możemy znowu za naszą własność uważać. Słowa nie są jeszcze podziękowaniem, a ponieważ życie opłacić się nie da, przeto pozostaniemy na zawsze ich dłużnikami.
Tak powiedział on na razie. Ale potem, gdy obróciliśmy wóz i ruszyli za wolno postępującymi wołami, przyłączył się do mnie, odciągnął mnie od reszty jeźdźców i niedosłyszalnie dla nikogo zaczął mówić:
— Panie, teraz dopiero zobaczyłem, jakie niebezpieczeństwo groziło mnie i mojej rodzinie. Pan uczynił dla mnie wiele, bardzo wiele. Najpierw przyniósł mi pan z dawna upragnioną wiadomość o mym bratanku, następnie uwolnił mnie pan z kopalni i oddał mi pan zabrane pieniądze. Jest to suma, o której wysokości pan nie wie, bo odstąpił pan, kiedy przeliczałem, by się przekonać, czy jest jeszcze wszystko. Potem ocalił pan tych troje ludzi od okrutnej śmierci, a o majątku, którego dzięki temu nie straciłem, także nie mogę zamilczeć. Żona ma przy sobie wszystko, co się dało jeszcze zlikwidować. Popełniła przez to wielką nieostrożność, a nawet błąd kupiecki. Ale Hamd el Amazat rzekomo z polecenia mego kazał jej to uczynić. To wszystko zawdzięczamy jedynie panu. Czyż mam ten przygniatający ciężar zobowiązań nosić na barkach przez całe życie? Sądzę, że pan tego nie zechce i pozwoli mi pan, jak się spodziewam, przyczynić się do jego szczęścia. Czy ma pan rodzinę?
— Rodziców i rodzeństwo.
— Czy są bogaci?