Strona:Karol May - Szut.djvu/432

Ta strona została skorygowana.
—   404   —

jego ojciec, przewodnikiem przez solną pokrywę szotu Dżerid. Jest to zawód strasznie karkołomny, jak się sam o tem przekonałem. Ojca jego zastrzelił Hamd el Amazat, gdy ten nas przez szot przeprowadzał, a Omar porzucił ojczyznę bez żadnych materyalnych środków, aby szukać mordercy i pomścić jego czyn krwawy. Wyruszył, pomyśl pan sobie, z południowego Tunisu przez Saharę, Egipt i tak dalej do Konstantynopola, a stamtąd jechał z nami aż tutaj bez grosza w kieszeni. To chyba arcydzieło, o jakie trudno! Skoro wywrze zemstą i będzie musiał powracać, stanie bezsilny sam jeden na obczyźnie, nie wiedząc, jak się dostać do swej dalekiej ojczyzny. Mogę mu wprawdzie dać tyle, że głód zaspokoi po drodze, ale... hm!
Przedstawiłem położenie Omara umyślnie w nieco gorszem świetle, niż było w rzeczywistości. Ten bogaty Francuz nie zubożałby z pewnością, gdyby dla biednego Araba sięgnął trochę głębiej do mieszka. Powiedział też zaraz:
— Z przyjemnością wielką zajmą się jego losem. Ale czy Osce nie należy nic ofiarować?
— Pieniędzy nie. Pamiątkę małą przyjąłby.
— Więc uważa pan, że bez obrazy można ofiarować niezbyt kosztowny przedmiot?
— Oczywiście.
— Wobec tego mam nadzieję, że nie rozgniewa się pan, gdy poproszę usilnie, żeby pan sobie przypomniał mnie czasem za pomocą tej malutkiej pieczątki. Nosiłem ją dotychczas tylko jako wisiorek przy łańcuszku i nie kazałem jeszcze wyryć na mej mego nazwiska, może więc pan umieścić tam swoje. Szut zabrał mi oczywiście także zegarek, odzyskałem go tylko dzięki panu. Jeżeli nędzny brelok odczepię od łańcuszka dla pana, spodziewam się, że nie urażą pana tym podarunkiem.
Mówiąc to, odwiązał od łańcuszka małą pieczątkę i podał mi ją. Nazwał to nieznacznym upominkiem, ale tak bynajmniej nie było. Wisiorek tworzył ostrosłup ścięty z ładnego cielistego topazu, ujęty zgrabnie w złoto