Strona:Karol May - Szut.djvu/438

Ta strona została skorygowana.
—   410   —

śnie przyszedł mi na myśl niejaki Abu en Nassr. Czy znałeś tego człowieka?
Na to otworzył zapytany usta i wypatrzył się na mnie szeroko rozwartemi oczyma.
— No, odpowiadaj!
Nie odpowiedział. Białka poczerwieniały mu w oczach, a żyły na czole nabrzmiały. Połykał ciągle ślinę, ja zaś mówiłem dalej:
— Ten Abu en Nassr dlatego nosi nazwę „ojca zwycięstwa,“ ponieważ wyświadczył wekilowi oazy Kbilli przysługę, wymagającą pewnego męstwa. Przypomnij sobie!
Zesztywniały mu rysy twarzy i wybełkotał kilka słów niezrozumiałych dla nikogo.
— Ten Abu en Nassr był mordercą Galingré’go, a potem zamordował syna jego w pustyni. Następnie zamordował przewodnika Sadeka na szocie Dżerid. Natknąłem się na zwłoki młodego Galingré’go i...
Tu mi przerwał. Krzyknął przeraźliwie i zerwał się z postawy siedzącej na równe nogi, pomimo że miał ręce związane.
— Uskut, el kelb el dżirban — zamilknij, ty psie parszywy! — ryknął arabszczyzną owych okolic, w których spotkaliśmy się podówczas. — Teraz już wiem, kto jesteś! Teraz ciebie poznaję! Jesteś tym śmierdzącym Niemcem, który mnie ścigał aż do Kbilli! Oby twoi ojcowie i praojcowie byli potępieni, a na twoje dzieci i wnuki niechaj spadnie wszelkie zło ciała i duszy! Każda godzina niech ci przyniesie nowe nieszczęście i...
— A tobie ta chwila baty! — przerwał mu Halef, przyskakując doń i waląc z całej siły harapem. — Czy mnie także nie poznajesz, ty suki synu i wnuku zgniłej hyeny? Jestem ten sam mały hadżi Halef Omar, który temu effendiemu wówczas towarzyszył.
Hamd el Amazat ani nie drgnął. Przyjmował uderzenia, nie ruszywszy nawet nogą z miejsca. Wpatrzył się w hadżego jak odrętwiały, zdawało się, że nie czuł wcale bolu.