Strona:Karol May - Szut.djvu/445

Ta strona została skorygowana.
—   417   —

bardzo bogaty, gdyż obdarzył nas papierami z herbami i liczbami.
Miał na myśli banknoty.
— Jakie to papiery? — zapytałem. — Chyba rachunki, które będziecie musieli popłacić za niego z własnej kieszeni.
— Cóż ty o nim sądzisz! On kazałby nam płacić za siebie długi! Taki człowiek jak on nie winien nic wogóle nikomu. Otrzymaliśmy kartki pieniężne, jakich się na Zachodzie używa zamiast złota i srebra. Ja dostałem kilka takich kartek dla Hanneh, najpiękniejszej i najmilszej z żon i córek.
— Chcesz zabrać je dla niej?
— Naturalnie!
— To byłoby nieroztropne. W kraju Szammarów i Haddedihnów nie mógłbyś ich wymienić na złoto i srebro. Musisz to zrobić tutaj w Skutari.
— A nie oszukają mnie tu? Nie znam wartości tych kartek.
— Mogę ci to zaraz powiedzieć i pójdę z tobą do wekslarza. Pokaż je!
Pokrząkując powoli wyciągnął sakiewkę, otworzył ją i podał mi „kartki pieniężne“. Były to angielskie banknoty. Galingré zostawił mu rzeczywiście dar hojny.
— No — spytał Halef — jest ze sto piastrów?
— O wiele, wiele więcej, mój kochany! Ty nie zdołasz odgadnąć tej sumy. Te banknoty posiadają wartość zwyż dwunastu tysięcy piastrów. Dostałbyś za to, gdybyś chciał, we francuskich pieniądzach trzy tysiące franków. Radzę ci jednak sprzedać to za talary Maryi Teresy, których kurs ważny jest tam, gdzie mieszka Hanneh, najpiękniejszy z kwiatów na ziemi.
Uszczęśliwiony hadżi spojrzał na mnie bez słowa na ustach. Taki dar przechodził jego ciasny finansowy widnokrąg. Omar wydobył także czemprędzej swoją sakiewkę. Pokazało się, że otrzymał jeszcze więcej. Jako Francuz płacił Galingré wprawdzie pieniędzmi angielskimi, ale wedle ich wartości francuskiej. Omar dostał