Strona:Karol May - Szut.djvu/52

Ta strona została skorygowana.
—   36   —

naraz w tę szkaradną kałużę. Muszę się przyznać, że obryzgałem się wcale dobrze. To bynajmniej przyjemne nie było. A gdy Barud el Amazat błysnął nademną nożem, aby mi nim usta otworzyć, miałem uczucie, uczucie, hm, jakby mi pomalutku wyciągano z ciała stos pacierzowy. Są chwile w tem ziemskiem życiu, w których nie czuje się człowiek tak dobrze, jak sobie tego życzy. Sądziłem, że komora jest próżna, ale byłem na tyle ostrożny, że nadsłuchiwałem najpierw przez chwilę. Gdy się nic nie ruszyło, wlazłem przez okno i spuściłem się do środka ostrożnie i pocichu. Dostałem się też szczęśliwie bez szmeru na ziemię i chciałem się przemknąć do ściany, za którą się znajdowali ci hultaje. Niestety los, pozbawiony rozumu, rzuca najlepszym ludziom przeszkody właśnie wtedy, kiedy im tego najmniej potrzeba. Potknąłem się o jakieś ciało, leżące na drodze. Nie mogę powiedzieć, czy ten drab spał, czy nie, ale pozwolił mi wleźć spokojnie i nie wydał głosu z siebie. Naraz przyczepił się jak pijawka do mej nogi i zaryczał, jakby chciał wszystkich zmarłych pobudzić. Upadłem, ale nie odrazu na ziemię, gdyż chwyciłem się deski, niedostatecznie przytwierdzonej do ściany. Zerwałem ją razem ze wszystkiem, co się na niej znajdowało i runąłem. Zrobił się hałas straszliwy. Łotry wypadli z izby i dostali mnie w swe ręce, zanim się podniosłem. Gospodarz podał prędko dwa sznury, któremi mię skrępowano. Potem zanieśli mię do izby i zaczęło się przesłuchanie. Żądali, żebym powiedział, kim i czem jesteś. Przedstawiłem im ciebie, jako...
— Królewicza indyjskiego, który szuka sobie żony. Słyszałem to, ty niepoprawny blagierze. Teraz pójdziemy napowrót do izby.
— Nie chcesz się dowiedzieć, co uczyniłem po uwolnieniu z więzów?
— Sam się tego domyślam. Przypuszczałeś, że jestem w niebezpieczeństwie i nakłoniłeś Oskę i Omara do postąpienia wbrew moim rozkazom. Wyleźliście przez