— Tak — zapewniał, spluwając. — Kto robił tę kiełbasę? Może ta baba?
— Prawdopodobnie.
— Nieszczęście! Skaleczyła się w palec, odcięła kciuk od diw eldiweni[1] i założyła go sobie na plaster, którym był owinięty chory palec. Nadziewając potem kiełbasę, wepchała także i to. Szu haida — tfu!
— To byłoby ohydne, Halefie!
— La tihki walah kilmi. Nie mów więcej ani słowa!
Trzymał jeszcze wszystko w ręku; oba pogryzione kawałki kiełbasy i nieszczęsny palec z rękawiczki. Był to istotnie palec z rękawiczki o jednem okryciu na kciuk, a drugiem na resztę palców. Twarzy jego niepodobna opisać. W tej chwili czuł się najnieszczęśliwszym na ziemi. Spozierał to na mnie, to na kawałki kiełbasy. Tak przytem był przejęty odrazą, że nie myślał o tem, co należało uczynić najpierwej.
— Wyrzućże to! — rzekłem.
— Wyrzucić? Dobrze! Co mi z tego? Ciało moje zbezczeszczone, dusza shańbiona, a serce wisi mi w piersi, jak ta smutna kiełbasa. Przodkowie moi przewracają się w grobie, jak mój żołądek, a synowie moich wnuków będą łzy wylewali, wspominając tę chwilę ukaranego łakomstwa. Powiadam ci, zihdi, że prorok ma zupełną słuszność. Świnia jest najgorszą bestyą w całym wszechświecie, uwodzicielką rodzaju ludzkiego, córką matki dyabelskiej. Należy świnie wytępić z krainy stworzenia, ukamienować i wytruć wszelkiemi szkodliwemi lekarstwami. A człowiek, który dokonał niecnego wynalazku napychania pokrajanym trupem, tłuszczem i krwią tego zwierzęcia jego własnych kiszek, niech się smaży w najgorętszym kącie piekielnym. Kobietę natomiast, która wsadziła do kiełbasy palec z rękawicy i plaster ze swego palca niewiernego, tę pohańbicielkę Halefa, niechaj dręczy dzień i noc nieczyste sumienie do tego stopnia, żeby
- ↑ Rękawiczka z dwoma palcami.