Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.

bawolej. — Vaquero dostał porcję mięsa, wody napił się z rzeki.
Gdy sobie podjadł do syta, Unger podjął przerwaną rozmowę. Dowiedział się, że vaquero pracował w jednej z posiadłości hrabiego Fernando de Rodriganda, położonej między Kordyljerami Cohahuila a Rio Grande del Norte, rzeką, która odgranicza Meksyk od Texasu.
Po jakimś czasie Unger opuścił łódź i wdrapał się na nieco górzysty brzeg, aby zlustrować okolicę. Zaledwie tam się dostał, wydał okrzyk zdziwienia:
— Oho, już są tutaj! Omal nie było za późno!
Indjanin stał już u jego boku.
— Sześciu jeźdźców — powiedział.
— To znaczy, że na każdego z nas po trzech — odparł Unger, nie sądząc ani przez chwilę, by vaquero mógł również stanąć do walki.
— Kto bierze konia? — zapytał Niedźwiedzie Serce.
— Ja! — odpowiedział Unger.
Indjanin rzekł jeszcze:
— Nikt z nich nie powinien ujść żywcem!
Unger zwrócił się do pastucha:
— Więc masz przy sobie tylko noż? W takim razie nie będziesz nam pomocny. Zostań w łodzi, ja zaś wezmę twojego konia.
— A jeżeli go zabiją? — wyjąkał pastuch przerażony.
— Głupstwo, zdobędziemy sześć innych na jego miejsce!
Vaquero został więc w łodzi; Indjanin z białym udali się na miejsce, gdzie znaleźli pastucha śpiącego. Tu stanęli obok ukrytego w zaroślach konia i czekali.

11