Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/133

Ta strona została uwierzytelniona.

— Powiesili wodza Apaczów? Przecież stoi tu przede mną! — rzekła.
— Sam uwolnił się z pęt. Potem zwyciężył wroga.
— To bohater — rzekła Karja, darząc Apacza spojrzeniem pełnem podziwu. — A więc hrabia zdołał umknąć?
— Uciekł do Meksyku, do swego wuja. Odprowadza go sześciu Komanczów.
Karja wyprężyła się, jakby gotowa do skoku, i zapytała:
— Pozwoliłeś mu uciec? Daj mi konia; doścignę tego łotra i zabiję!
Bawole Czoło uśmiechnął się; był zadowolony z siostry.
— Zostań — rzekł. — Nie ujdzie nam. Będę go ścigał.
— Zabijesz go przy spotkaniu?
— Tak! Znieważył córkę Miksteków, musi więc zginąć z mej ręki.
— Albo z mojej — dodał Apacz.
— Uff! Czy brat mój chce mi towarzyszyć do Meksyku?
Indjanin, czując na sobie gorący wzrok Karji, rzekł:
— Karja jest siostrą wodza Apaczów, muszę ją więc pomścić.
Wyciągnęła ręce do obu, a oni mocno je uścisnęli.
— Niedźwiedzie Serce jest naprawdę bratem i przyjacielem wodza Miksteków; zabiorę go więc ze sobą — rzekł Bawole Czoło. — Ale chodźmy teraz do naszego białego przyjaciela.

131