Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/145

Ta strona została uwierzytelniona.

— Hrabia Embarez uchodzi za najzręczniejszego fechtmistrza i strzelca — rzekł zakłopotany sekretarz.
Hrabia chwycił się za serce.
— Boże miłosierny! — jęknął. — Więc mam bratanka, który jest nikczemnym tchórzem! Wyzwano go, a on uciekł ze strachu! Nazwisko Rodriganda będzie splamione i shańbione, jeżeli nie znajdę natychmiast wyjścia.
Znowu wielkimi krokami przemierzał pokój. Po chwili rzekł:
— Oto mój rozkaz: należy wysłać zaraz dwóch najszybszych gońców do hacjendy!
— Dwóch?
— Tak, dla pewności. Niechaj powiedzą memu bratankowi, aby natychmiast, bez najmniejszej zwłoki, wracał do Meksyku. Zrozumiano?
— Ekscelencja wie chyba o tem, że młody hrabia nie będzie mógł przybyć tu prędzej, aniżeli za trzy, cztery tygodnie.
— Wiem o tem. Pojadę sam do hrabiego i powiem mu, że stanę w zastępstwie bratanka. Alfonso zdecydował się na szpady, czy tak?
W oczach sekretarza pokazał się błysk zadowolenia i radości. Odpowiedział:
— Tak.
— Taki tchórzliwy, a taki lekkomyślny! Gdyby wybrał pistolety na wielką odległość, nie miałby potrzeby uciekać. No, proszę teraz odejść i przysłać mi tu starą Marję Hermoyes.
Sekretarz opuścił gabinet.
Po chwili zjawiła się przed hrabią starsza kobieta

143