Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/159

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jestem raniony! — zawołał hrabia, padając na ziemię.
Lekarz stwierdził, że, choć rana niegroźna, walkę trzeba przerwać. Hrabia Embarez przyjął to oświadczenie lekarza do wiadomości i odjechał. Don Fernanda opatrzono i przewieziono w powozie sędziego do domu.
Powitał go Cortejo wraz z córką jękami rozpaczy; lecz z polecenia hrabiego lekarz wyprosił oboje z pokoju. Hrabia pragnął mieć u swego wezgłowia jedynie Marję. Wezwano ją więc, aby objęła opiekę nad rannym. Gdy lekarz wyszedł, Marja rzekła:
— Mam testament przy sobie.
— No, chwała Bogu, nie jest jeszcze potrzebny! Masz tu klucze, schowaj go do środkowej szuflady biurka.
Marja ze skrupulatnością spełniła polecenie.  —
Tymczasem w mieszkaniu Pabla ojciec i córka wściekali się ze złości.
— Czego hrabia chce od nas! — krzyknęła Józefa.
— Nie mam pojęcia. Stara wkradła się w jego łaski.
— Ten hrabia Embarez, który jest nadzwyczajnym fechtmistrzem, to prawdziwy osioł. Czy nie mógł uderzyć głębiej?
— Jadę zaraz do San Anita.
— Tak; jesteś hrabiemu niepotrzebny. Jedź, każda chwila droga!
— Chciałem właściwie zaczekać na powrót Alfonsa.
— Tymczasem możesz postarać się o truciznę!
— To prawda. A więc jadę!  —
Po długiej drodze, którą odbywał konno, jadąc jedną z największych ulic Paseo de Bucareli, Pablo Cortejo przybył wreszcie do Paseo de la Viga, skąd pro-

157