Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

wie prawie się nie znamy — rzekł Unger do swej towarzyszki.
— Ja, przeciwnie, poznałam pana doskanale — odparła z uśmiechem. — Wiem, że pan szafuje swem życiem dla innych i że jest dzielnym, odważnym myśliwym.
— No tak, ale to niewiele. Jeśli pani pozwoli, powiem jej, że nazywam się Antoni Unger. Gdy ojciec mnie odumarł, wyemigrowałem w młodym wieku do Ameryki, gdzie, po wielu przygodach, żyję, jak sennorita widzi, w prerji.
— Ale w jaki sposób dostał się pan tutaj, nad Rio Grande?
— To sprawa, której nie chciałbym poruszać.
— Więc tajemnica?
— Może tajemnica, może zwykłe dzieciństwo...
— Jestem bardzo ciekawa.
— Nie chcę pani dręczyć — odpowiedział Unger z uśmiechem. — Chodzi tu ni mniej ni więcej tylko o niezwykły skarb.
— Co to za skarb?
— Skarb prawdziwy, z drogocennych kamieni i szlachetnych metali, pochodzący z dawnych, pradawnych czasów.
— Gdzież jest?
— Tego jeszcze nie wiem.
— A kto panu mówił o nim?
— Tam, daleko na północy okazałem jakiemuś staremu choremu Indjaninowi przysługę. Przed śmiercią wyznał mi tajemnicę skarbu.
— Ale nie powiedział najważniejszej rzeczy — gdzie się skarb mieści?

19