Strona:Karol May - Tajemnica Miksteków.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.

— Proszę poszukać. Może pan znajdzie!
Podała mu rękę, którą Unger uścisnął serdecznie.
W dalszej drodze dowiedział się myśliwiec, że obydwie kobiety pojechały do Rio Grande del Norte, aby odwiedzić ciotkę Karji, która ciężko zaniemogła. Opieka jednak nie potrafiła odwrócić przesądzonego losu; biedna kobiecina umarła. Po jej śmierci Arbellez wysłał majordoma z vaquerami po obydwie panie. W drodze powrotnej napadli ich Komanczowie.
Oprócz rozmowy panny Arbellez z Ungerem toczyła się jeszcze inna. Niedźwiedzie Serce jechał na swym koniu obok Indjanki. Oczy jego raz po raz padały na sąsiądkę, która tak pewnie siedziała na półdzikim rumaku, jakgdyby przez całe życie używała tylko indjańskiego męskiego siodła. Milczący Apacz nie był przyzwyczajony do miękkich słów, ale gdy je uronił, każde kryło w sobie treść istotną. Karja znała doskonale zwyczaje Indjan, nie dziwiło jej milczenie sąsiada. A przeciwnie, odczuła lęk, gdy Niedźwiedzie Serce zwrócił się do niej w te słowa:
— Do jakiego plemienia należy moja młoda siostra?
— Do plemienia Miksteków — odparła.
— Było to kiedyś plemię wielkie i jeszcze dziś słynie z piękności swych kobiet. Czy moja siostra jest za mężem, czy też nie porzuciła jeszcze stanu panieńskiego?
— Nie mam męża.
— Czy serce mojej siostry jest jeszcze jej wyłączną własnością?
Po tem pytaniu, na które nie zdobyłby się chyba

24