Player umilkł nagle. Wygadał bowiem nieco więcej, niż zamierzał.
— Mówcie dalej! Ponieważ...
— Ponieważ miałem ku temu powody. Szukałem takiego właśnie miejsca wyłącznie dla siebie.
— W jakim celu?
Jeniec zwlekał z odpowiedzią. Ponieważ się namyślał, więc przeczuwałem, że chce zataić prawdę i szuka wykrętu. Po krótkiej chwili rzekł:
— Niech mój cel poświadczy, iż rzeczywiście nie jestem złym człowiekiem. Myślałem właśnie o robotnikach. Na wypadek, gdybym zdołał uwolnić potajemnie jednego, lub kilku z nich, musiałem przygotować pewne i bezpieczne schronienie; do tego celu nadawała się wyśmienicie jaskinia. Dlatego nie wspomniałem o niej nikomu.
— To rzeczywiście przynosi chlubę waszemu dobremu sercu. Kiedy odkryliście tę jaskinię?
— Jeszcze przed rokiem, gdy byłem tutaj po raz pierwszy.
— Byliście posłani przez Meltona i po powrocie złożyliście mu naturalnie sprawozdanie z waszej podróży?
— Tak jest.
— W owym czasie nie wiedzieliście jeszcze nic o robotnikach z Europy?
— Nie.
— A tymczasem twierdzicie, że właśnie z ich powodu zatailiście przed nim ową jaskinię? Nie, powód, dla którego przemilczeliście o jaskini, innego był gatunku; nie chcę jednak zmuszać was do wyjawienia go, gdyż jest mi obojętny. Starajcie się jednak, żeby mi to była
Strona:Karol May - The Player.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.
103