Strona:Karol May - The Player.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

śmiał. Znają pana. Tutaj jest tylko dwóch, którym będziemy posłuszni, nie dlatego, żeby mieli prawo nam rozkazywać, lecz dlatego, że należy im się szacunek. Tymi dwoma są Old Shatterhand i Winnetou. To, co piszczą myszy, może jest piękną piosenką, ale ja jej nie lubię.
— Człowiecze! — krzyknął na niego urzędnik. — Nie zapominaj, czem jesteś! Parobkiem, niczem więcej, tylko parobkiem! A tutaj stoi zastępca i pełnomocnik twego pana, który chyba będzie wiedział, po czyjej stronie przewaga i słuszność!
Przy tych słowach wskazał na sennora Endimio. Ten odrzekł z widocznem zakłopotaniem:
— Jestem wprawdzie pełnomocnikiem sennora Manfredo, ale... ponieważ wykonanie danych mi poleceń zdałem na Pedrilla,... więc...
Weller! Stamtąd nadjeżdża Weller! — krzyknął nagle Player, przerywając kupcowi i wskazując ku miejscu, gdzie równina przechodziła zpowrotem w wąską dolinę.
Wszyscy spojrzeli w tym kierunku. Rzeczywiście: ukazał się samotny jeździec. Przez chwilę stał nieruchomo, a następnie, zobaczywszy wozy, odwrócił się, skinął ręką poza siebie, jakby kogoś przywoływał, i począł zbliżać się ku nam.
— Weller? Ten oszust? Ten łotr? — zapytał hacjendero. — Jego muszę złapać i to natychmiast!
Pobiegł naprzeciw zbliżającego się, w którym teraz i ja rozpoznałem młodego Wellera. Ten zbyteczny pośpiech mógł mieć złe następstwa, spodziewałem się jednak, że hacjendero przynajmniej w pierwszej chwili

120