Strona:Karol May - The Player.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

tylko wydusić z niego podstępem choćby kilka słów, z których mógłbym wyciągnąć odpowiednie wnioski.
— Przebywa pan wśród nas dopiero od kilku minut, sennor Weller, — zacząłem. — Nie miał pan zatem jeszcze czasu namyślić się nad swojem położeniem; ja to panu ułatwię. Położenie pańskie jest bardzo niebezpieczne. Chodzi tutaj o śmierć, lub życie. Od zachowania się pańskiego zależy los pański. Powiedz mi, sennor, dlaczego był pan tak nieostrożny, że opuścił Almaden i wpadł nam prosto w ręce?
Jeniec nie odpowiadał przez dłuższą chwilę. Prawdopodobnie namyślał się, czy ma wogóle mówić, a jeśli tak, to ile prawdy może powiedzieć bez szkody dla swoich kamratów. Po namyśle głębokim odparł:
— Sennor Melton mi kazał.
— Zatem wasza jazda miała jakiś cel?
— Nawet podwójny! Czekaliśmy na transport; ponieważ nie nadchodził, więc trzeba było przekonać się, jaki jest powód opóźnienia.
— To pierwszy cel. A drugi?
Weller otworzył już usta do odpowiedzi, lecz zamknął je zpowrotem. Prawdopodobnie powiedział przedtem więcej, niż mógł powiedzieć teraz. Nakoniec rzekł:
— To pana nie będzie interesowało.
— O, muszę sennorowi wyznać, że wszystko, co dotyczy pana, interesuje mnie gorąco, choćby jedynie z tego powodu, że, jak wiem z doświadczenia, sennor obdarza mnie gorliwą sympatją. Wobec wzajemnej czułości uważam za swój obowiązek zapytać o zdrowie pańskie i pańskich przyjaciół. Jak stoją sprawy w Almaden? Czy robotnicy są już pod ziemią?

126