Strona:Karol May - The Player.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

gdy został ogłuszony przez Wellera. Skoro skończyłem, zapytał zdumiony:
— Czy to prawda, co pan opowiada? — Ja miałbym zadusić Wellera?
— Tak jest. Wołał pan w gorączce, że on sennora powalił uderzeniem kolby w głowę. Czy tak było rzeczywiście?
— Tak. — Nie jestem odpowiedzialny za to, co uczyniłem w gorączce i obłąkaniu.
— Co też pan musiał przeżyć! Opowie mi sennor później; teraz jesteś pan zbyt osłabiony.
— O nie! Głowa mnie wprawdzie boli, ale pan wie, że posiadam naturę słonia. Gdy mówię pomału i cicho, nie męczę się wcale. Pozwól mi sennor opowiadać. Skoro pan przyszedł, żeby uratować moich towarzyszy, musi pan jak najprędzej dowiedzieć się, jaki los ich spotkał.
— Jestem rzeczywiście ciekaw usłyszeć o waszem położeniu. Byliście w niewoli Vete-ya, a potem zwrócono wam wolność. Meltona, Wellerów i hacjendera uwolniono także. Co się stało dalej?
— Miał sennor słuszność, że nas ostrzegał. Wszystko skrupiło się na nas. Melton kupił hacjendę i skutkiem tego zostaliśmy jego robotnikami.
— Tak, przypominam sobie; — czytałem w kontrakcie, że wszystkie prawa hacjendera przechodzą na jego prawnego następcę. Dzisiaj rozumiem, iż to wszystko było już naprzód obmyślane. Was jednak zwerbowano do pracy w hacjendzie, więc nie mieliście obowiązku iść do kopalni.
— Czy pan przypuszcza, że zgodziliśmy się na to

143