Strona:Karol May - The Player.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pan również był jeńcem — odparłem, — a widzę, że jesteś wolny.
— Składam za to dzięki sennorowi Meltonowi; gdyby nie on, w najlepszym wypadku po dziś dzień jęczałbym w niewoli. Zdołał tak zręcznie nastraszyć Indjan karą, jaka im grozi, że pod wpływem trwogi wypuścili nas. Czy i pan miał również takiego obrońcę?
— Tak; mój nóż.
— Co to znaczy?
— To znaczy, że sam się uwolniłem. Zbyteczni mi byli adwokaci w rodzaju Meltona; nie chciałbym zresztą zaciągać u niego długu. Mylisz się pan, sądząc, że winienieś mu wdzięczność. Ostrzegłem sennora przed nim i miałem bezwzględną słuszność.
— I nie miałem słuszności — chcesz pan powiedzieć. Sennor Melton zachował się jak gentleman i muszę upatrywać w tem jedynie złośliwość, że po wszystkiem, co dla mie uczynił, pan szkalujesz go ponownie!
— Jeżeli sennor tego człowieka nazywa gentlemanem, to największy łotr pod słońcem może się zwać caballerem. Czy to, że podszczuł Indjan, by napadli i spustoszyli pańską posiadłość, nazywa pan przyjacielską usługą?
— On? Już raz wyłuszczył mi pan swoje nieprawdopodobne przypuszczenia, widzę jednak, że moje ówczesne sprostowanie nie odniosło skutku; muszę więc pana przekonać, że oczernia sennor niesłusznie tego poczciwego człowieka. Pomijam już okoliczność, że mieszasz się sennor nieproszony do obcych spraw i narzucasz z niepożądanemi radami; jedno tylko panu powiem, czego na pewno nie wiesz, mianowicie, że Melton odkupił ode mnie hacjendę.

15