— Chciałbym widzieć, czy jest tak rzeczywiście. — Może potraficie wyrozumować, jaka droga prowadzi do mieszkania Meltona, chociaż wam nie podam żadnych wskazówek?
— Dobrze! Potrzeba mi tylko tam pójść i przyjrzeć się tarasowi góry.
— Taras nie powie wam nic.
— A może jednak! Naprzykład poszukałbym, czy niema tam jakiego ukrytego zagłębienia. Następnie widziałbym, z czego składa się płyta, czy ze skały, czy też z czego innego.
— Składa się z gruzu, tylko z gruzu, który wydobywano ze sztolni i rozsypywano! Tak skromna okoliczność nie zdradzi przecież mieszkania Meltona?
— A jednak drogę znam.
— Więc musiał ją wam ktoś odkryć!
— Mówiłem o tem jedynie z wami i wiem tyle, coście mi sami powiedzieli.
— Zaciekawiacie mnie coraz bardziej. Czy zechcecie mi powiedzieć, coście obliczyli, czy też odgadli?
— Dlaczego nie? Przecież to dla was nie jest tajemnicą, że trzeba zejść do szybu, aby się dostać do mieszkania, o którem mówimy.
— Naprawdę, on wie, on wie! — krzyknął Player tak głośno, że wszyscy zwrócili na nas uwagę. — Czy to możliwe? Wszak macie tylko te wiadomości, których ja wam udzieliłem?
— Uważajcie master. Powiedzieliście przecież, że od dołu niesposób się dostać; więc trzeba szukać u góry. Ponieważ mieszkania nie widać, więc nie leży ono
Strona:Karol May - The Player.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.
152