sługę! Ale dlaczego zabraliście broń, jeśli mi tak dobrze życzycie?
— Dla waszego dobra, master Player. Gdyby Mimbrenjowie nadeszli, jeszcze przed naszym odjazdem, osławiona waleczność mogłaby skusić was do zupełnie zbytecznego popisu. Nierozważny krok obruszyłby czerwonych: dlatego odebraliśmy wam chwilowo te narzędzia, ze względu na zdrowie i bezpieczeństwo wasze.
Jeniec milczał, nie wiedząc, co ma na to odpowiedzieć. Ja zaś mówiłem dalej:
— Zajmiemy się jeszcze gorliwiej waszem dobrem, mianowicie, zwiążemy was nieco, żebyście przypadkiem nie rozdrażnili Mimbrenjów, a wreszcie — przeszukamy wasze kieszenie; mogą zawierać przedmioty, któreby się nie podobały czerwonym.
— Sir, czy mówicie poważnie? — wybuchnął Player. — Co wam zawiniłem, że napadliście, że chcecie mnie związać i zrewidować?
— Nam? — Nic! Przecież mam przyjemność widzieć was niemal po raz pierwszy; co więc złego mogliście mi wyrządzić?! Ale ponieważ życzycie sobie szczerości, więc powiem, czego od was chcę. Czy byliście w Almaden alto?
— Nie; jeszcze tam nie byłem.
— A ja mówię, że byliście; ponieważ nie chcecie dobrowolnie odpowiadać, więc wam usta otworzę. Jeśli przypuszczacie, że uda się „Playerowi“ mnie oszukać, to dostaniecie takie cięgi, iż wam skóra popęka. Zwiążcie go!
Wezwanie skierowałem do Mimbrenjów; równocześnie chwyciłem Playera jedną ręką za gardło, drugą
Strona:Karol May - The Player.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.
48