Strona:Karol May - The Player.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, gdyż tam właśnie schodzi się z drogą od hacjendy.
Nie bez powodu pytałem; hacjendero i jego towarzysze, jak teraz się pokazało, musieli przejeżdżać obok posterunku i prawdopodobnie wpadli w ręce Indjan. Winnetou był tego samego zdania. Słysząc odpowiedź Playera, wstał i rzekł:
— Wobec tego musimy jechać dalej, ażeby uratować białych mężów, którym brak roztropności i doświadczenia.
— Więc mój brat sądzi, że...
Nie kończąc pytania, rzuciłem znaczące spojrzenie na Playera. Winnetou zrozumiał mnie i odrzekł:
— Ta blada twarz nie okłamała nas, a wyznała prawdę ze strachu przed pięścią Old Shatterhanda. Winnetou zna ów staw i znalazłby go nawet w nocy.
— Teraz nie możemy wyruszyć; dzień w całej pełni, więc Yuma spostrzegą, gdy będziemy jechać przez łąkę!
— Winnetou nie jest tak nieostrożny, aby jechać wprost do lasu. Zboczymy na południe. Stamtąd przybyli biali z Ures; musimy natknąć się na ich trop, którego wieczorem nie moglibyśmy wykryć.
Apacz miał słuszność, jak zawsze. Poszliśmy za jego radą. — Staw leżał pół godziny drogi na wschód; my jechaliśmy przynajmniej pół godziny na południe; po upływie tego czasu okazało się, że obliczenie mego przyjaciela zgodne było z rzeczywistością, gdyż natrafiono na szeroki trop, biegnący na północny wschód. Winnetou zsiadł z konia, zbadał ślady i oznajmił:
— Pięciu jeźdźców. Są to niedoświadczeni biali, gdyż

56