libyśmy uderzeniem w pysk, gdyby się odważył przyjść do nas. Ale on nie przyjdzie, niema go w tej okolicy.
— Mylisz się. Był w mojej hacjendzie, a potem rozmawiałem z nim w Ures. Zamierza udać się do Fuente i do Almaden, aby uwolnić białych robotników.
Te słowa zastanowiły Indjanina. Zdawało się, że chce przewiercić hacjendera spojrzeniem, gdy zapytał niedowierzająco:
— Kłamiesz; usiłujesz nas zastraszyć; ale Yuma nie zazna obawy!
— Ja nie kłamię! Sennor juriskonsulto, potwierdź pan moje słowa!
Wezwany, widząc w tem jedyną nadzieję ratunku, podjął śpiesznie:
— Tak jest; don Timoteo mówi prawdę; najszanowniejszy pan może w to wierzyć. I Old Shatterhand, i Winnetou byli u mnie.
Wcale nie było mi na rękę, że ci ludzie opowiadali o nas; w innych okolicznościach, gdybyśmy byli jeszcze daleko, mogli zarówno sobie, jak nam niepowetowaną wyrządzić szkodę. Świadczyło o tem wrażenie, jakie wywołały nasze imiona na Indjaninie.
— Uff, Uff! — wykrzyknął Yuma, zrywając się z miejsca. — Winnetou był u was i Old Shatterhand także?
— Tak jest. Old Shatterhand był nawet dwa razy u mnie, najszanowniejszy panie. Ci obydwaj najsławniejsi ludzie wyruszyli za nami, obierając drogę przez hacjendę del Arroyo.
Wtedy czerwonoskóry wyciągnął rękę i zawołał do swoich towarzyszy:
— Czy moi czerwoni bracia słyszeli? Old Shatterhand
Strona:Karol May - The Player.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.
62