Strona:Karol May - The Player.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

kłości. Rysy miał wykrzywione, z oczu strzelały błyskawice gniewu. Winnetou, zauważywszy to, przystąpił do niego i rzekł z lekkim uśmiechem:
— Czarny Sęp mniema, że jest wielkim wojownikiem, a jednak nie umie ukryć swych myśli. Czytam w jego obliczu, że się gniewa na Ciemną Chmurę.
— Wódz Apaczów widzi rzeczy, które nie istnieją!
— Winnetou widzi fakty. Dlaczego Ciemna Chmura nie zabił strażnika? Trzej czuwali i wszyscy trzej siedzieli zwróceni plecami do Ciemnej Chmury. Ciemna Chmura mógł ich ztyłu zakłuć, lub ogłuszyć, a potem uwolnić swoich czterech towarzyszy.
— Nie rozumiem słów Winnetou!
— Czarny Sęp rozumie doskonale. Ciemna Chmura był przecież przy nim, żeby mu rozwiązać rzemienie, opuścił go jednak sromotnie i ułożył się zpowrotem na spoczynek. Długi, pokrzepiający sen jest lepszy, niż wolność!
Wtedy na ustach Indjanina wezbrała wściekłość:
— Ciemna Chmura nie jest wojownikiem, nie jest mężczyzną, tylko starą babą, która ucieka przed każdym robakiem, jaki stanie jej na drodze.
Zelżony słyszał te słowa. Wyprostowawszy się, o ile mu na to pozwalały więzy, zawołał:
— Co Czarny Sęp powiedział? Ja mam być starą babą? On sam jest znany w całym szczepie jako najtchórzliwsza stara baba. Gdyby był mężczyzną, nie pozwoliłby się schwytać!
— Przecież i ty jesteś w niewoli! — odparł Sęp. — Dlaczego więc dałeś się pojmać? I to za dnia, a nie

79