Strona:Karol May - The Player.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

że Vete-ya zdołał się uwolnić. W odpowiedzi na moje słowa, jeniec zapytał:
— Nasz wódz w niewoli? Gdzie się znajduje?
— W rękach Nalgu Mokaszi, waszego śmiertelnego wroga, który poprowadzi jego i wszystkich wojowników Yuma, przez nas schwytanych, do pastwisk Mimbrenjów, gdzie umrą przy palu męczarni. My tymczasem pojechaliśmy w góry, żeby poznać Bystrą Rybę. Chciałem udać się do niego do Fuente, ponieważ jednak był tak uprzejmy i przyszedł do nas, więc możemy już tutaj złożyć mu ukłony powitalne, a wkońcu odprowadzimy go z należnymy honorami napowrót do Fuente de la Roca.
Ta odpowiedź zamknęła czerwonym usta. Nareszcie mogliśmy wyruszyć do Źródła skalnego.
Mieliśmy ciężkie zadania przed sobą. Skąpemi siłami musieliśmy znieść jeszcze trzy posterunki po pięciu ludzi, oraz czternastu Yuma, pozostałych przy Fuente. Następnie czekało nas spotkanie z Meltonem, Wellerami i trzystu czerwonymi w Almaden alto. Choć tedy sytuacja bardzo była trudna, zdecydowałem się spróbować szczęścia, gdyż z uwolnieniem robotników nie można było zwlekać. Rzecz naturalna, nie myślałem o walce otwartej, lecz zamierzałem zdać się na podstęp. Krzepiłem się przytem słabą nadzieją, że wezwani Mimbrenjowie przybędą jeszcze na czas.
Drogę mieliśmy wygodną; jechaliśmy całemi godzinami przez wąwozy, gęsto poprzerzynane wątłemi strumykami.
Wkrótce zapadł zmrok. Wierzchołki gór błyszczały jeszcze jakiś czas w czerwonej zorzy wieczornej; po-