Strona:Karol May - Trapper Sępi-Dziób.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

Barbara w Santa Jaga? Czy go znam? Przecież uratował mi życie.
— Tak. Był pan wówczas na łowach, czy w podróży, i przybyłeś do Santa Jaga chory i osłabiony.
— Chwyciła mnie febra. Sennor Hilario zaopiekował się mną, leczył i pielęgował. Gdyby nie on, umarłbym. Jeśli pan jesteś jego bratankiem, to musimy zostać przyjaciółmi.
Przywiązano konie Mężczyźni skupili się nieopodal.
— Ale, na miłość Boską, co się zdarzyło na hacjendzie? — zapytał Cortejo.
— Napadli na nią Indjanie — odpowiedział Manfredo.
— A wy uciekacie? Czyście nie walczyli?
— Nie walczyli, sennor? O, broniliśmy się do ostatka; ale mieli przewagę liczebną. Zdobyli hacjendę. Było ich przeszło tysiąc.
— O Boże, gdzie moja córka?
— Kto może wiedzieć? Czerwoni zwalili się tak nieoczekiwanie, że każdy musiał pomyśleć o własnej skórze.
— Co za nieszczęście! Co to za Indjanie? Czy Apacze?
— Nie. Słyszałem, jak jeden z nich nazwał się Miksteką.
— Muszę wiedzieć, co się z moją córką stało. Przedtem nie opuszczę tych stron.
— Uspokój się pan, sennor, — rzekł Grandeprise. — Mikstekowie nie są tak okrutni jak Apacze,

109