Juarez dotarł tymczasem ze swoimi do zbiegu Rio Grande i Sabinas w znacznej odległości od Meksykan. Mimo ciemności, przejrzano wybrzeże, ale nie znaleziono śladu wypatrywanego Anglika. Dlatego rozbito obóz, uprzednio opatrzywszy konie.
Obóz różnił się bardzo od obozu bandy Corteja. Tu zaciągnięto wartę, aby czuwała nad bezpieczeństwem oddziału.
Jazda była nader uciążliwa; spano więc mocno i głęboko. Lecz, skoro świt, myśliwi zerwali się ze snu, aby w okolicy upolować nieco zwierzyny.
Niedźwiedzie Serce i jego brat Niedźwiedzie Oko pierwsi dosiedli rumaków. Zaledwie wyjechali na pagórek nadbrzeżny, gdzie pole widzenia było rozleglejsze, Niedźwiedzie Serce zawołał:
— Uff! Kto to?
— Czy kto nadjeżdża? — krzyknął do góry Juarez.
— Tak; o tam!
Indjanin wyciągnął ramię, aby wskazać kierunek.
Obóz był ukryty za zagajnikiem, wskroś którego widać było rozległą prerję. Na równinie galopował co
Strona:Karol May - Trapper Sępi-Dziób.djvu/39
Ta strona została uwierzytelniona.
II
SPOTKANIE NAD RIO GRANDE
33