— Odbijemy sobie tę zwłokę, wzmagając działalność parowca. —
Sternau miał słuszność. Apacze wrócili w łodziach dopiero po upływie godziny. Oba parowce były rozpalone i gotowe do wyjazdu. Poleciwszy czerwonym wrócić do obozu drogą, tego dnia przebytą, pożeglowano.
Podczas jazdy Juarez miał dosyć czasu, aby się porozumieć z lordem. Sporządzili układ na papierze i podpisali go własnoręcznie. W gąszczach Rio Grande del Norte został zawarty pakt, który zmusił Napoleona do wycofania wojsk z Meksyku i odstąpienia władzy nad krajem Juarezowi.
— Chciałbym wcześniej dotrzeć do hacjendy, niż Cortejo, — rzekł Sternau do Mariana.
— To byłoby świetne.
— Ponieważ niewiadomo, ilu się tam zebrało ludzi Corteja, przeto przydałoby się nam tysiąc jeźdźców, cóż jednak, Juarez nie może nam dać tylu.
— A więc weźmy mniej! — zawołał Mariano. — Czemu nie moglibyśmy zdobyć hacjendy z mniejszym oddziałem? Nie liczba, lecz odwaga stanowi o zwycięstwie.
— Podzielam twoje zdanie. Przebiegłością można również zdobyć hacjendę, ale droga jeszcze niepewna; może Francuzi będą usiłowali odzyskać straconą Monclovę.
— W takim razie Cortejo ujdzie nam żywcem. Wcześniej od nas dotrze do hacjendy.
— Zapominasz, że musi jechać okólnemi drogami, gdyż lęka się Francuzów niemniej, niż nas.
Strona:Karol May - Trapper Sępi-Dziób.djvu/61
Ta strona została uwierzytelniona.
55