Strona:Karol May - Trapper Sępi-Dziób.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

z granicy francuskiej okupacji odsyłano je zpowrotem, aczkolwiek listy były otwarte i każdy mógł się przekonać o ich niewinnej treści. Jeden stracił wskutek tego majątek, drugi też poniósł poważne straty.
Wypowiedział to głosem rozgoryczonym; potem dodał:
— A może ich weźmiemy na kawał? Napisze pan do domu dwa jednakowo brzmiące listy. Jeśli jeden przepadnie, to może drugi dotrze do celu.
— W jaki sposób?
— Jeden wyśle pan do Tampico a drugi do Santillana. W obu tych miejscowościach mam zaufanych ludzi, którzy z radością przekażą listy jakiemuś okrętowi.
— Lecz kto je zawiezie? To niebezpieczna misja!
— Mam wielu ludzi, którzy są dość przedsiębiorczy, aby się na to ważyć. Zresztą, niema mowy o prawdziwem niebezpieczeństwie. Nawet jeśli Francuzi schwytają jednego gońca i otworzą list, to zobaczą, że zawiera tylko wiadomości osobiste, które wszak nie mogą narazić gońca.
— A więc muszę w liście pominąć pana milczeniem.
— I to nie jest konieczne. Co zawinił goniec, że adresat znajduje się przy mnie?
— Kiedy mogę napisać?
— Natychmiast, o ile to możliwe. Skoro tylko dotrzemy do obozu, wybiorę dwóch ludzi, którzy bezzwłocznie wyruszą w drogę.
Sternau napisał obszerny list do swoich drogich.

58