Strona:Karol May - Trapper Sępi-Dziób.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

— Miksteków jest więcej.
— Ach, mój brat chce zwołać swoich braci? To zajmie wielu czasu.
— Nie. To zajmie noc jedną. Skoro wódz Miksteków da znak ognisty na górze Reparo, nazajutrz wieczór zgromadzi się dokoła niego tysiąc mężów.
— Czy to pewne? Mój brat nie był tyle lat u swoich!
— Synowie Miksteków nigdy nie zapominali o swoich obowiązkach. Idzie z nami także mój brat Niedźwiedzie Serce.
Uff! — potwierdził wódz Apaczów.
— Ale kto będzie dowodził Apaczami, którzy zostaną z Juarezem?
— Mój brat Niedźwiedzie Oko.
Sternau obejrzał zdecydowane twarze tych trzech mężów; spoglądał przez chwilę na ziemię i rzekł:
— Moi bracia mają słuszność. Nie możemy czekać, aż Juarez da nam wojsko Nasz przyjaciel Arbellez jest w niebezpieczeństwie, a więc obowiązek nakazuje jak najprędzej śpieszyć z odsieczą.
Oczy Bawolego Czoła rozjaśniła radość.
— Wiedziałem, że Matava-se pojedzie z nami, — rzekł. — Karja i jej biała przyjaciółka zostaną przy Juarezie.
— Czy nie pożegnamy się z niemi.
— Nie. Przeszkodzą nam tylko.
— A co ma powiedzieć Juarez, skoro go zapytają?
— Niech powie, że wyruszyliśmy na przeszpiegi. To je uspokoi, a przecież Juarez nie skłamie, gdyż

64