Szeik ich nosił przydomek Abu’ Dem, co znaczy: Ojciec Krwi.
Groźniejszym jeszcze od niego był znachor i czarownik plemienia Szerarat, zwany Gadub el Sahar. Czarownik ten był sławiony przez przyjaciół, a znienawidzony przez wrogów plemienia.
Przy głosowaniach nad wyrokami śmierci żądał zwykle głowy jeńca i żądaniu temu przeważnie stawało się zadość.
W stosunku do innowiercy, czy to szyity, czy żyda, czy chrześcijanina, był nieubłagany. Nawet współplemieńcy, którzy podziwiali jego sztuki, bali się go jak ognia i strzegli się tego czarownika, którego gniew groził niebezpieczeństwem nawet bliskiej rodzinie.
Ściśle rzecz biorąc, był potężniejszy od szeika. Twierdzono, że szeikby nie rozpaczał, gdyby czarownikowi przytrafiło się co złego.
Jak wspominałem, niebezpieczeństwo groziło właśnie od tego plemienia, ponieważ nie wiedzieliśmy, gdzie go szukać. Znajdowaliśmy się o półtora dnia drogi od miejscowości Tszohf; zdaleka widoczne było źródło Bir Nufah, do którego powinniśmy byli dotrzeć
Strona:Karol May - U Haddedihnów.djvu/10
Ta strona została skorygowana.
6