cza, że nie będzie oszczędzać żadnego z wrogów.
— To mnie nic nie obchodzi. Nie twój to jeniec, lecz mój.
— Rób, co chcesz. Jestem pewien, że postąpisz słusznie.
Uwolniwszy drugiego jeńca, oświadczyłem mu, co następuje:
— Słuchaj. Jestem Kara ben Nemzi, chrześcijanin i przyjaciel Haddedihów. Z cudownej mojej strzelby mógłbym pozabijać wszystkich waszych wojowników, zanimby zdążyli posłać nam choćby jedną kulę. Wzięliście do niewoli mego przyjaciela i brata Hadżi Halefa Omara. Zamordować go chcieliście. Puszczę was jednak wolno, ale p o jednym warunkiem: musicie przyjacielowi memu oddać wielbłąda i to wszystko, coście mu zabrali. Idź do obozu po wielbłąda, broń i inne przedmioty. Jeżeli spełnisz sumiennie moje polecenie, oswobodzimy Abu el Ghadaba i ruszymy w dalszą drogę. Jeżeli knujesz jakiś podstęp, towarzysz twój przypłaci go życiem. Zostawiam ci pół godziny czasu. Jeżeli w tym terminie nie wró-
Strona:Karol May - U Haddedihnów.djvu/28
Ta strona została skorygowana.
24