tak odważnie ruszyliśmy do ruin. Staliśmy się bohaterami dnia. Mimo waśni, podlegającej zemście, traktowano nas jak gości. A gdyśmy następnego dnia opuszczali obóz, szeik pożegnał nas następującemi słowy:
— Jesteście najdzielniejszymi wojownikami, jakich znam. Dotrzymaliśmy rzetelnie słowa danego. Ale przy następnem spotkaniu będziemy zmuszeni widzieć w was przywódców wrogich Haddedihnów. Nie zapominajcie o tem! Tobie zaś, emirze Kara ben Nemzi effendi, wyznam szczerze, że pod twoim wpływem zmieniły się moje poglądy na chrześcijan. Są to ludzie dzielni, prawdomówni i pewni; dlatego też wiara ich musi być dobra. Niechaj Allah będzie z wami i niech wam skróci drogę! — —
Gdyśmy przybyli do obozu Haddedihnów, radość była ogromna. Halef przygalopował przed swój namiot, wywołał Hanneh i, pokazując na skórę lwa i syna, rzekł:
— Hanneh, żono moja, perło wśród kobiet, popatrz na tę skórę i na tego młodego wojownika, którego powiłaś ku memu zachwytowi. Zastrzelił „pana grzmotu“, ubił
Strona:Karol May - U Haddedihnów.djvu/80
Ta strona została skorygowana.
76