Strona:Karol May - W Harrarze.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pamiętam, emirze.
— Doskonałe. Od wąwozu niedaleko do wsi Elaoda, a stamtąd tylko godzina drogi do siedziby sułtana. Odwiąż swego wielbłada, jedź i zamelduj, że jutro rano przybędę.
Człowiek, do którego te słowa były zwrócone, spełnił polecenie. Odwiązując swego wielbłąda, prowadzonego w szeregu wraz z innymi, wskazał w kierunku lektyki i zapytał bardzo cicho, tak, aby tylko mógł słyszeć emir:
— Czy mam powiedzieć sułtanowi, co wieziemy ze sobą?
— Powiedz, że przywozimy szale i jedwabie, miedź, ołów, noże, proch, cukier i papier; powiedz, że chcemy to wszystko zamienić na tytoń, kość słoniową, masło i szafran. Tylko o niewolnicy nie mów ani słowa.
— Czy mam zabrać ze sobą haracz?
— Nie. Sułtan nigdy niesyt dąniny. Jeżeli poślę mu teraz, zażąda później nowych podarunków.
Otman dał znak wielbłądowi i oddalił się w błyskawicznem tempie. —
Karawana zwróciła się ku wąwozowi, o którym mówił emir. Leżał wpobliżu, więc dotarli doń szybko. Gdy jeźdźcy zsiedli ze swych zwierząt, słońce właśnie opadało za horyzont. Zachody słońca odbywają się w tych stronach przeważnie punktualnie o szóstej wieczorem; jest to godzina modlitwy wieczornej, przepisanej przez proroka Mahometa.
Beduini wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, uprawiają rozbój, ale równocześnie są tak religijni, że za największy grzech poczytują opuszczenie jakiej-

9