Hrabia ukląkł, szepcząc słowa podzięki; Emma nachyliła się, oplotła go ramionami, przytuliła głowę do jego głowy; płakali z radości i szczęścia.
Mindrello miał również łzy w oczach. Syn i ojciec trzymali się jeszcze w objęciach. Scena ta wzruszyła kapitana; i jemu oko mgłą zaszło. Pierwszy odzyskał równowagę hrabia. Wstał, podszedł do kapitana, wyciągnął obie ręce i rzekł:
— Jesteś aniołem, wysłannikiem Boga. Ale skąd dowiedzieliście się o nas?
— Dzięki Muradowi — rzekł Wagner, wskazując na młodego Somali.
Murad wyczuł, że o nim mowa.
— Oswobodził mnie z niewoli, narażając własne życie, — rzekł po arabsku. — Bombardował Zeylę, nie uląkł się samego sułtana Harraru. To bohater! Niechaj Allah go błogosławi, choć jest niewiernym.
Zaczęło się opowiadanie w języku arabskim i hiszpańskim. Po jakimś czasie, gdy wszyscy uspokoili się nieco, zapytał kapitan hrabiego:
— Jak mam pana nazywać?
Dopiero teraz przypomnieli sobie, iż kapitan nie wie, kim są. Gdy się dowiedział, że długoletni jeniec jest hrabią, osłupiał. Po chwili rzekł:
— Proszę mną rozporządzać. Zrobię wszystko, aby państwu pomóc. Pomówimy jeszcze o tem na pokładzie. Teraz pomyślmy o najważniejszem.
Wyciągnął torbę i wyjął kilka flaszek wina, szklanki oraz nieco wiktuałów. Podczas tej zaimprowizowanej uczty rozmawiano o zajściach w Zeyli i ustalono sposób postępowania w najbliższej przyszłości. Wagner
Strona:Karol May - W Harrarze.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.
135