— Ani mi to w głowie.
— I nie masz prawa mówić z nią nic złego o nas, inaczej powiem sułtanowi.
— Skąd będziesz wiedział, czy mówię coś dobrego, czy złego? Nie rozumiesz przecież języka, w którym mówimy.
— Wyczytam to z twojej miny.
Murzyn nie był tak głupi, jak wyglądał. Rozłożył obok niewolnicy koc i rzekł do hrabiego:
— Oto twoje miejsce. Tak rozkazał sułtan. Siadaj i zaczynaj!
— Jak długo ma trwać lekcja? — zapytał hrabia.
— Trzy godziny.
— Jakże to określisz?
— Zapomocą tego oto zegara.
Eunuch wyciągnął z fałdów swego ubrania klepsydrę piaskową. Don Fernando rozpoczął:
— A więc, droga Emmo, możemy mówić teraz ze sobą przez trzy godziny; nikt nas nie rozumie i nikt nam nie będzie przeszkadzał. Musimy tylko uważać, aby dla tego czarnego rozmowa nasza była lekcją. Dlatego rzucę od czasu do czasu jakiś harrarski wyraz, który będziesz musiała powtórzyć. Zresztą, możemy być nieco mniej ostrożni, aniżeli w obecności sułtana. Żyliście zatem przez szesnaście lat na bezludnej wyspie?
— Tak; gdy nas na nią wysadzono, była bezludna i goła. Udało się nam jednak zalesić ją nieco. Cały nasz wysiłek szedł w tym kierunku, by otrzymać drzewo na łódkę, czy tratwę.
— Opowiadaj, opowiadaj! Umieram z ciekawości, co się stało z wami i z moimi.
Strona:Karol May - W Harrarze.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.
49