w dół ścieżką, prowadzącą nad jezioro, z szybkością i zwinnością gazelli.
Zostawiając na miejscu osłupiałych towarzyszów, puściłem się za młodym człowiekiem w pogoń, oczywiście o tyle spóźnioną, że wyprzedził mię jakieś czterdzieści kroków.
Nie był dobrym biegaczem, zadyszał się tak, że prawie charczał. I byłbym go snadnie dopadł, gdyby nie to, że w ostatnim momencie dał susa na pokrywę solną jeziora, by je przebiedz wpoprzek. Oczywiście było to dla niego ostatnią deską ratunku. Pod wpływem śmiertelnej trwogi nie liczył się z tem, że warstwa solna, pokrywająca jezioro, może się pod nim załamać i puści go w głębie jeziora.
Co do mnie — liczyłem się z niebezpieczeństwem i nie pobiegłem za nim. Miałem już, co prawda, sposobność w życiu przeprawiania się przez sto razy niebezpieczniejsze miejsca, naprzykład przez szut w Tunisie, i nie budziła we mnie obawy boliwiańska — powiedzmy dla porównania — sadzawka. Wolałem jednak schwytać zbiega w sposób o wiele łatwiejszy. Skierowałem się w jednej chwili w stronę miejsca, gdzie stały nasze konie, a dopadłszy swego gniadosza, skoczyłem na siodło i puściłem się pełnym kłusem naokoło laguny na brzeg przeciwny. Rozumie się, przez cały czas nie spuszczałem oka z uciekającego, który umykał szybko wpoprzek jeziora, mając wprawę w szybkiem rozeznawaniu grubości i wytrzymałości warstwy solnej według jej barwy i kierując się zależnie od tego przez miejsca bezpieczniejsze. Sól zresztą posiada większą elastyczność, niż naprzykład lód.
W porze deszczowej woda sięga zazwyczaj aż do samych brzegów jeziora. Potem wyparowuje ona, wskutek czego powłoka solna u brzegów załamuje się i pęka, tworząc rodzaj kry, bądź spoczywającej na bagnie, bądź na powierzchni wody. Dalej zaś, ku środkowi, rozciąga się już jednostajna solna szyba.
Syn sendadora umiał zwinnie przeskakiwać z jednej
Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/401
Ta strona została skorygowana.
— 359 —