Z CYKLU:
Kontynent afrykański, rozpościerający się olbrzymim lądem na południe od Europy, jakby jej przedłużenie, oblany dwoma potężnymi oceanami, jest do dziś-dnia zagadkowym sfinksem dla naszego świata. Wielkie obszary tej części świata, w której rzeki są stosunkowo bardzo nieliczne, wysychają pod palącymi promieniami podzwrotnikowego słońca, i zda się, zawisło nad nimi przekleństwo bezpłodności i śmierci. Ogromne też przestrzenie, na setki tysięcy mil rozległe, skąpa zaledwie roślinność pokrywa w porze deszczowej. W owej porze tysiące potoków spada z szumem i hukiem po złomach skalnych i wyrwach na to chyba jedynie, by po wartkim i rozpędzonym potężnie biegu zniknąć w morzu piasków i żwiru.
A obok tych przedziwnych, na poły martwych, jak powierzchnia wygaśniętego jakiegoś globu, pustynnych przestrzeni stwarza niepojęta przyroda najpotężniejsze swoje dzieła: świat zwierzęcy i roślinny, zakrojony na miarę gigantyczną, najbujniejszy na całej kuli ziemskiej.
Podczas bowiem, gdy w jednem miejscu żar pustyni nie pozwala zakiełkować najmniejszej trawce,