Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/115

Ta strona została przepisana.

dostać. Chciałem, żeby mnie okradziono przy świetle, a nie w ciemności, co byłoby dla mnie niebezpieczniejsze, Następnie wyjąłem z portfelu trzy dokumenty z podpisami, oraz kilka innych ważnych dla mnie papierów, które starannie ukryłem, portfel zaś wsunąłem napowrót do kieszeni, umieszczonej na piersiach pod kamizelką. Służący widział przedtem, że je tam schowałem i można było przypuścić na pewne, że o tem złodzieja uwiadomi. Zapytacie może, dlaczego chciałem dopuścić do tego łotrowstwa? Czy tylko dlatego, żeby zdobyć przeciwko nim dowody? Jeśli mam być szczery, przyznam, że trochę i dlatego, żeby dowieść tym ludziom, że w głowie psa chrześcijańskiego także mózg się znajduje i że nie byłem ani głuchy ani ślepy. Zamiar mój nie był dla mnie bezpieczny. Muzabir mógł z jakiegokolwiek powodu pchnąć mnie nożem, ale zdawało mi się, że mogę swojemu oku i zręczności zaufać. Dzieci dostały jeść już przedtem, ale nie spały jeszcze. Zapowiedziałem im, że przyjdzie tu pewien człowiek i że sięgnie mi do kieszeni. Z góry je jednak uprzedziłem, że nie mają się czego obawiać, oraz poleciłem im, żeby udawały, że śpią. Przyrzekły mi to, i byłem pewien, że dotrzymają przyrzeczenia. Potem położyłem oboje plecami do wejścia.
Ja sam położyłem się na prawym boku tak, że lampa oświetlała twarz moją. Właściwie powinienem był położyć się tak, aby twarz była w cieniu, chciałem jednak, aby łotr zaraz na wstępie nabrał przekonania, że śpię. Odpiąłem guziki bluzy, aby mógł z łatwością wsunąć rękę do kieszeni na piersiach. Ułatwiając mu zadanie, zmniejszałem tem samem niebezpieczeństwo, w którem się znajdowałem. Aby jednak być przygotowanym na wszystko, wsunąłem sobie rewolwer pod kark w ten sposób, że prawą ręką, którą miałem pod głową, mogłem go szybko wyjąć i odwieść kurek. W ten sposób byłem już przygotowany i na razie tylko tego pragnąłem, abym zbyt długo na muzabira czekać nie musiał.