Na ich nasypach, jakoteż na wysokich brzegach rzeki, umieszczone są sakkiasy, czyli przyrządy do czerpania wody, przy pomocy których właściciele parceli nawadniają swoje pola. Są to ogromne koła, zaopatrzone na obwodzie w naczynia, które podczas obrotu chwytają na dole wodę, a górą wylewają ją do rowów. Tymi rowami następnie rozprowadzają wodę w najdalsze nawet okolice. Sakkiasy swoje wprowadza Egipcyanin w ruch przy pomocy wielbłądów, osłów, wołów, a nawet ludzi, a monotonne skrzypienie tych kół słychać daleko. Często można także zobaczyć nad kanałem biedaka, który za małe wynagrodzenie czerpie wodę rękami. Nie stać go na to, żeby sobie kupił sakkias i zapłacił od niej podatek. Trzeba bowiem wiedzieć, że w Egipcie wszystko jest opodatkowane, nawet drzewo, jeśli może urodzić choćby kilka owoców. Zdarzało się, że mieszkańcy całych osad, wytrzebiali swoje lasy palmowe, byle tylko uniknąć podatków. Zamożny ukrywa swoje bogactwa, i nawet ubraniem nie zdradza swoich dostatków, biedak nie ma z czego żyć wystawniej, dlatego to ludzka dekoracya krain nadnilowych przedstawia się ubogo, co pozostaje w jaskrawej sprzeczności z nadzwyczajną urodzajnością tej ziemi.
Zbliżaliśmy się do Sijut, czyli do mojego tymczasowego celu podróży. Jeszcze całe dwa dni stał „Esz Szahin“ na kotwicy w Gizeh, zanim ruszyliśmy z miejsca. Tak długo zatrzymały tam emira obowiązki. Śledztwo jego w sprawach muzabira, było oczywiście daremne a kiedy po powrocie dowiedział się, że kuglarz pojechał na „Abu’ladżalu“ w górę rzeki, udobruchała go jedynie nadzieja, że szybki „Sokół“ wkrótce dopędzi ów statek.
Przybijaliśmy do wszystkich portów, ażeby się dowiedzieć o sandale, lecz napróżno, bo omijał brzegi. Spodziewaliśmy się zobaczyć go w Sijut i dowiedzieć się czegoś bliższego o muzabirze. Jeszcze daleką drogę mieliśmy przed sobą i, mimo to Sijut widzieliśmy, jak
Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/154
Ta strona została przepisana.