Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/159

Ta strona została przepisana.

temu cudzoziemcowi pokój odpowiedni dla jego rangi. Wejdźcie bliżej i pozwólcie się uraczyć kawą i fajką.
— Nie mam czasu zasiadać, gdyż muszę czemprędzej ruszać w dalszą drogę; zostanę tylko tak długo, dopóki się nie przekonam, że effendi otrzymał godne siebie mieszkanie. Zaprowadź nas więc do mieszkania, które dla niego przeznaczasz, ale się spiesz.
Nie bardzo mi się to podobało, że emir w taki sposób postępował ze sługą baszy, gdyż należało się spodziewać, że ja potem poniosę skutki tego postępowania. Czarny zmarszczył brwi, lecz skłonił się uprzejmie i zawezwał nas, ażebyśmy za nim poszli.
Zaprowadził nas do wielkiej komnaty o niebie skich ścianach, ozdobionych złocistymi napisami z koranu, i oznajmił nam, że to będzie moje mieszkanie. Emir okazał zadowolenie; zapowiedział jednak, że przy sposobności dowie się dokładnie, czy i ja rówież byłem zadowolony. Na razie kazał mu postarać się o przyniesienie moich rzeczy. Marszałek oddalił się a wkrótce ukazał się inny czarny, który odebrał moje rzeczy od majtków. Za nim ukazał się trzeci z kawą i fajką i usiadł przede mną, ażeby być na moje usługi. W każdym lepszym domu na Wschodzie znajduje się o każdym czasie gorąca woda do kawy. Ta szybka usługa wydała się emirowi dostateczną gwarancyą, że będą całkiem posłuszni jego poleceniom. Dał mi adres, przy pomocy którego mogłem się w Chartumie dowiedzieć o jego mieszkaniu, podał mi rękę i powiedział:
— A teraz niech cię Allah ma w swojej opiece. Jesteś tu w dobrem miejscu i możesz wchodzić lub wychodzić, kiedy ci się spodoba. Gdyby kiedy nie chciano spełnić twoich życzeń, powołaj się na mnie, i bądź szorstkim. Niech cię Allah błogosławi i sprowadzi do mnie szczęśliwie.
Wyznam, że, kiedy odszedł, nie czułem się tu zbyt swojko. Przeczuwałem, że wkrótce będę musiał zasto sować środki, podane przez niego, chociaż bynajmniej. mnie nie nęciły. Musiałem uważać siebie za nieproszo-