Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.1.djvu/203

Ta strona została przepisana.

Powróciliśmy do miasta, lecz nie tą samą drogą, którą wyjechaliśmy z domu, gdyż koniuszy chciał mi pokazać Tell es sirr[1], o którym twierdził, że tam znajduje się wejście do piekła.
Góry libijskie ciągnęły się długiem, ale nizkiem pasmem w poprzek linii naszego wzroku. W pewnem oddaleniu od tego łańcucha stało na równinie okrągłe wzgórze, podobne do kupy piasku. To był „Wzgórek tajemnicy“.
— Jakżeż zbadano tajemnicę, że tu znajdują się wrota piekieł? — zapytałem koniuszego.
— Nie wiem. Dowiedziałem się o tem od drugich, którzy znowu słyszeli od innych.
— Czy znana jest nazwa Tell es sirr?
— Nie wszystkim, gdyż nikt nie lubi mówić o tem miejscu. Kto o niem cośkolwiek zasłyszał mija je zdaleka. Ale ty jesteś synem wiedzy, ocaliłeś mego syna przy pomocy życiodajnego płynu i chętnie patrzysz na wszystko godne widzenia, więc zwróciłem twoją uwagę na to miejsce pustyni.
— Dziękuję ci i bezzwłocznie pojadę na szczyt tego wzgórka.
— Nie czyń tego, effendi! Jeśli szejtan[2] znajduje się właśnie w pobliżu, wysunie z ziemi pazur i wciągnie cię do piekła. Już niejeden śmiałek tam zniknął i ludzkie oko nie widziało go potem.
— Być może, ale w takim razie nie uczynił tego szatan; widocznie są tam jaskinie, do których ci ludzie powpadali.
— Nigdy tam żadnej jaskini nie widziano.
— Naturalnie, bo przysypuje je piasek pustynny. Wiatr wieje z zachodu na wschód. i pędzi nieustannie piasek w tym kierunku. W ten sposób wypełniają się szybko zagłębienia w ziemi.

— Wyjaśniasz mi to wedle twojej wiary, my jednak jesteśmy wyznawcami proroka i unikamy paszczy

  1. Wzgórek tajemnicy.
  2. Szatan.